Dzisiejszy post dłuższy, aczkolwiek nie mniej ciekawy, bo o mojej ostatniej miłości. Parę(naście) dni temu pisałam wam jaki piękny prezent dostałam na urodziny (O TUTAJ! :)). Gdy tylko zobaczyłam ten cudowny sędziwy przedmiot, od razu wiedziałam, do czego mi posłuży. Oczami wyobraźni zobaczyłam go w swoim nowym (niedoszłym jeszcze co prawda, aczkolwiek aktualnie poszukiwanym) mieszkaniu, w roli, jaką dla niego wybrałam. Wyglądał wspaniale!
A zaczęło się tak: Jakiś czas temu, przeglądając blogi wnętrzarskie, natrafiłam na to zdjęcie:
Zdjęcie pochodzi z bloga http://inspirationforhome.blogspot.com/ |
Klatki zwisające na tyłach pokoju od razu mnie oczarowały. Zakochałam się i zapisałam nie w pamięci komputera, ale i swojej ten obraz. Uwielbiam naturę i klimat schabby chic, więc wiedziałam, że coś takiego MUSI znaleźć się u mnie w domu. Gdy miałam już w rękach klatkę, zaczęłam działać. Z babcinego kwietnika urwałam kilka pędów bluszczu i czekałam na pierwsze korzonki. Problem pojawił się, gdy chciałam włożyć do środka jakąkolwiek doniczkę. Wszystkie były za duże, w porównaniu do małych drzwiczek klatki!
Z opresji wyszłam jednak obronną ręką. Kupiłam pojemnik na jedzenie za całe 2zł. Pojemniki te są wykonane z bardziej wytrzymałego i giętkiego materiału, przez co z trudem, bo z trudem, ale udało się włożyć jeden z nich do klatki. Za pomocą gwoździa, szczypiec i świeczki zrobiłam otwory do przepuszczania wody. No i tu pytanie do was, otóż: Co zrobić z takimi przypalonymi gwoździami? Da się je oczyścić czy nadają się już do wyrzucenia?
Podczas wielkanocnych porządków, jako, że jest już po świętym Janie, zabrałam się za sadzenie moich nowych przyjaciół. I oto rozgościły się już między prętami dwa młode pędy bluszczu. Czekamy, aż zasną rosnąć :)
A przy okazji pokazuje wam moja największą zieloną przyjaciółkę i z przykrością stwierdzam, że nie pamiętam jakiego cytrusa posadziłam kilka lat temu. Czy to była cytryna, pomarańcza, czy może mandarynka. Mimo tego dogadujemy się świetnie :)
Pozdrawiam, życząc spokojnych i wesołych świąt (tak! tak!) wielkiej nocy :)
Princess cytrus :) Super :)
OdpowiedzUsuńKlatki z bluszczem-super pomysł!
OdpowiedzUsuńPomysłowy Dobromir z Ciebie! Świetnie wybrnęłaś z opałów. Cóż, w końcu potrzeba matką wynalazków. ;) Wyobrażam sobie, jak pieknie bedą wyglądać klatki, gdy bluszczyk podrośnie.
OdpowiedzUsuńA gwoździe trzymaj, pewnie będziesz jeszcze robic dziurki plastikowych doniczkach.
Pa, Ewa
Jak bluszcz zacznie oplatać klatkę, to dopiero będzie super dekoracja:) Świetny pomysł. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł na dekoracje, a klateczka piękna sama w sobie!
OdpowiedzUsuń