Prezenty urodzinowe od Pauliny, tak się już przyjęło, że zawsze dostaję z drobnym opóźnieniem. Przeterminowane chciałoby się powiedzieć, co nie oznacza zepsute, a jedynie lekko podniszczone. Co ja co, ale na takie upominki mogę czekać rok, a nawet dłużej i nic nie jest w stanie zepsuć mojej radości! Zobaczcie jaka latarenka od niedawna zdobi mój pokój!
Uwielbiam dotyk wysłużonego metalu i blask jaki za jej sprawą wieczorami roznosi się po pokoju. Mam wrażenie, że gdyby tylko mogła mówić, opowiedziałaby mi niejedną zapierającą dech w piersiach historię.
Blask świeczki wewnątrz za każdym razem przywodzi mi na myśl opowieści rodem z XVI w. Natychmiast chciało by się złapać za metalowy uchwyt i ruszyć do piwnicy w poszukiwaniu duchów. Czy czujecie ten klimat?
Niestety mogę zaprezentować wam całości podarunku, ale pokazuję zapowiedź i serdecznie zapraszam na bloga Pauliny, gdzie możecie poznać zaledwie zalążek jej umiejętności [TUTAJ!] Może w przyszłości pochwali się także tym, co powywijała dla mnie.
I choć niewiele ma to wspólnego z tematyką mojego bloga, w tym miejscu chciałam podziękować jeszcze Asi, która pomimo braku czasu z mojej strony wyciągnęła mnie w środku tygodnia z pracy na uczelni i zaprosiła do uczelnianej stołówki na urodzinowe ciacho i kawę.
Dziewczyny jesteście po prostu najlepsze!
Pozdrawiam serdecznie!
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz